Romantyczna wizja Rzymu stworzona przez AI – Koloseum o zmierzchu otoczone kwiatami i nastrojowymi kawiarenkami, z napisem „Rzym, którego nie ma

Rzym - między zachwytem a rozczarowaniem

Rzym – piękno, kontrasty i inspiracje do biżuterii z pereł

To miała być spokojna podróż. Luźne spacery, włoskie życie w kawiarenkach, smakowanie potraw, obserwowanie miasta. A wyszło… 20 tysięcy kroków dziennie. Bo w Rzymie, jak zaczniesz iść, to idziesz. Jeszcze tu, jeszcze tam, jeszcze jeden placyk, jeszcze jeden most nad Tybrem.


Rzym sprzed 20 lat a dziś

Dwadzieścia lat temu Rzym mnie zachwycił. Klimatem, tajemniczością, muzyką, historią. Wszystko było jak z włoskiego filmu – magia na każdym kroku. Tym razem miałam inne wrażenie. Jakby miasto poszarzało.

Widok na Rzym ze wzgórza

Panorama Rzymu z Gianicolo na Zatybrzu

Campo de’ Fiori bez „fiori” (kwiaty) – targ jest, ale głównie z ubraniami, jedzeniem, słoikami. Rano stragany, potem wszystko znika, zostają bary i niby restauracje przy pustym placu. Piazza Navona – piękne fontanny i turystyczne restauracje bez polotu, bez klimatu. Sam plac – raczej mało czysty. A jednak właśnie na Piazza Navona zrobiłam jedne z moich ulubionych zdjęć biżuterii. Perły w tle barokowej fontanny pasowały do Rzymu – klasyczne, ponadczasowe, takie, które obronią się zawsze, nawet jeśli wokół trochę zabrakło klimatu.

Zapuściliśmy się na Zatybrze, żeby odnaleźć coś bardziej autentycznego. Liczyłam, że może wieczorem poczuję ten klimat sprzed lat. I… nie przyszedł.

Kobieta w czarnej stylizacji i biżuterii z pereł na tle zabytków Rzymu – fontanna na Piazza Navona, kościół z kamienną fasadą odbijający się w wodzie oraz Panteon

Fontanna na Piazza Navona, kościół San Luca e Martina przy Forum Romanum i Panteon w Rzymie.


Największe rozczarowanie – tiramisu

Uwielbiam ten deser. Sama często go robię – nie za słodki, z goryczką espresso, nutą amaretto, kremowy, z dobrze nasączonymi biszkoptami. W Polsce spotkałam pistacjowe i akurat było świetne, ale generalnie wychodzę z założenia, że jak coś jest doskonałe, to nie trzeba go udziwniać.

A w Rzymie? Kolejka do „najlepszych” miejsc z tiramisu, bo Instagram poleca. A tam… kilkadziesiąt wariacji: tiramisu z baklavą, cytrynowe, miodowe, ciasteczkowe, kit kat, z dżemem. Wzięłam pistacjowe. I zostawiłam prawie całe. Było makabrycznie słodkie, jednowymiarowe, bez goryczki i finiszu, którego oczekiwałam. Ale Instagram zachwala. A Instagram często zachwala. A prawda? Gdzieś się rozmyła.

Tiramisu z pistacjami w popularnej kawiarni w Rzymie, nocny widok na Ołtarz Ojczyzny oraz kobieta stojąca przy fontannie na rzymskim placu.

Tiramisu pistacjowe z rzymskiej kawiarni, Ołtarz Ojczyzny nocą i Fontanna na rzymskim placyku.


Rzym bez kwiatów

Zawsze kojarzyłam Włochy z romantycznym obrazem kafejek, w których kwiaty otaczają stoliki. Tym razem tego zabrakło. Restauracje – stolik, papierowy obrus i koniec. Bardziej Hiszpania niż dawne Włochy. Może to moja nostalgia sprzed 20 lat, może złudzenie, a może po prostu klimat naprawdę zniknął.


Miasto zabytków i ogromnych odległości

Jedno się nie zmienia – Rzym broni się zabytkami. Te budowle trzeba zobaczyć, bo są jak perły jedyne w swoim rodzaju. Ich ilość, piękno i ogrom wciąż oszałamiają.

Dawniej Rzym był największym miastem świata – szacuje się, że żyło tu nawet milion mieszkańców. Później miasto skurczyło się wielokrotnie, ale monumentalne budowle pozostały. Dziś, wędrując od jednej do drugiej, wciąż czuje się ten dawny rozmach i wielkość.

Trzeba poczuć ogrom Placu św. Piotra, wspiąć się po schodkach na kopułę Bazyliki, spojrzeć w górę na okulus w Panteonie czy zejść po Schodach Hiszpańskich. Potem zatrzymać się przy Fontannie di Trevi, gdzie od wieków wrzuca się monetę na powrót do Wiecznego Miasta, i wreszcie stanąć przed Koloseum – świadkiem dawnej świetności, który do dziś dominuje nad miastem. To wrażenia, które zostają na zawsze.

Kobieta w Rzymie – przy Koloseum w czarnej sukience, przed Ołtarzem Ojczyzny w długiej żółtej sukience oraz siedząca w parku otoczonym marmurowymi popiersiami.

Koloseum, Ołtarz Ojczyzny i park na wzgórzu Gianicolo na Zatybrzu


Czy da się oddychać Rzymem?

W Rzymie jest ogród botaniczny. Trafiliśmy akurat na festiwal wina, więc trzeba było kupić bilet. Hop w internet – opinie pozytywne, więc wchodzimy. Tym bardziej, że nasza wycieczka zbiegła się z Winobraniem w Zielonej Górze, które nam przeszło koło nosa, więc włoskie święto wina brzmiało jak idealna atrakcja.

Dotuptaliśmy do… dwóch stoisk z winem. Ciepłym. I tyle. I pomyślałam wtedy, że może to już my mamy zbyt wysokie oczekiwania. Bo w tej naszej Polsce jest całkiem ładnie, i jedzenie dobre, i bawić się umiemy. Gdyby nie to morze zimne i pogoda coraz bardziej zwariowana… A może to świat się zmienia.

Zostało pytanie – czy da się po prostu usiąść w kawiarence przy cappuccino i poczuć Rzym? Zapewne tubylcy mają swoje miejsca, a może ich nie potrzebują. Może to ja szukam „perfekcyjnych” miejsc na kolację, bo jestem tu tak rzadko. I wciąż słyszę obok: „no z Tobą to nigdy nie zjemy”.


Rzym na pewno trzeba zobaczyć. Ale czy można się w nim zatracić? To pytanie zostawiam otwarte.

Odkryj propozycje ponadczasowe jak Rzym
Biżuteria z pereł

FAQ

Czy warto odwiedzić Rzym poza sezonem?

Tak, bo nie ma aż takich tłumów jak latem. Ale trzeba pamiętać, że klimat miasta bywa wtedy mniej kolorowy – mniej kwiatów, a restauracje i place wyglądają surowiej.

Co w Rzymie zawsze robi wrażenie?

Zabytki – monumentalne i ponadczasowe. Plac św. Piotra, Panteon, Schody Hiszpańskie, Koloseum – to punkty obowiązkowe, które mimo upływu lat zachwycają skalą i historią.

Gdzie poczuć autentyczny klimat Rzymu?

Zatybrze kusi swoją reputacją, ale nie zawsze daje ten „filmowy” nastrój. Warto szukać małych kawiarenek z dala od głównych placów. A może to właśnie mieszkańcy znają miejsca, do których turyści nie zaglądają.

Powrót do blogu