
Samoloty i walka z żywiołem
Samolot w powietrzu – walka z żywiołem
Jagoda Gancarek nie wybierała drogi na skróty. Zaczynała od szybowców, potem przyszła kolej na Cessnę 152, aż w końcu zdecydowała – nie chce latać w liniach, chce nisko, tuż nad lasami. Tam, gdzie trzeba działać szybko i precyzyjnie. Tam, gdzie samolot staje się narzędziem w walce z ogniem.
– W liceum stwierdziłam, że chcę być pilotem odrzutowca. Chciałam iść do Dęblina, ale tato mi powiedział: „zacznij od szybowców”. I tak się zaczęło – opowiada. Jej tata sam latał. Mama była przerażona, ale musiała się przemóc.
Gdy miała 18 lat, zaczęła szkolenie szybowcowe. Potem szybko przyszła licencja samolotowa. – Wiedziałam, że chcę iść w kierunku gaszenia pożarów, nie do linii lotniczych. Mówiłam, że chcę latać Dromaderem, będę gasić ogień, a nie wozić pasażerów – wspomina.
Jagoda Gancarek i samolot AN-2 / fot. Meritano Jewellery
Latanie nisko, decyzje wysoko
Gaszenie pożarów z powietrza to ciągły ruch: start – zrzut – lądowanie – tankowanie – start. Czasem nawet sześć razy pod rząd. – Najważniejsze to odciąć linię ognia, zanim dotrze dalej – tłumaczy Jagoda. Woda zrzucana jest na dwa razy, czasem z dodatkiem piany, w zależności od celu: wierzchołki drzew czy podłoże.
Często to piloci jako pierwsi docierają nad miejsce pożaru – zanim strażacy znajdą dojazd albo dokładną lokalizację. – Musimy wtedy sami ocenić, gdzie zrzucić wodę. Zdarza się, że po prostu nikogo jeszcze nie ma na miejscu, a my już lecimy – mówi.
Loty odbywają się nisko, bardzo nisko – 10, czasem nawet 5 metrów nad koronami drzew. – Trzeba uważać, żeby nie zadławić silnika, nie wciągnąć ognia i… żeby mieć czym oddychać. Samolot jest pokryty płótnem, nie można ryzykować.
Drugim zadaniem są opryski – głównie lasów, bo w Polsce nie wykonuje się już oprysków nad polami. – Kiedyś latali nad rzepakiem, ale zdarzało się, że piloci przysypiali od oparów. Były wypadki. Teraz pryskamy tylko lasy – bardzo nisko, na wysokości 4–5 metrów. To wymaga pełnej koncentracji – wyjaśnia.
Chodzi głównie o zwalczanie szkodników, które w błyskawicznym tempie potrafią zniszczyć całe połacie lasu. Gdy dochodzi do masowego ataku, nie ma czasu na działania z ziemi – liczy się szybkość i zasięg, a to daje tylko lotnictwo.
Jagoda Gancarek za sterami samolotu AN-2 / fot. Meritano Jewellery
Kobieta w kokpicie
Choć dziś ma już licencję zawodową i coraz więcej doświadczenia, droga nie była prosta. – Słyszałam teksty typu: „co tu będzie baba robić”, „to nie dla kobiet”, „jesteś za mała”. A do tego dochodziło jeszcze to, że jestem z zewnątrz (nie zaczynałam przygody z lotnictwem od Zielonej Góry) – nie swoją. Ale z czasem okazało się, że jednak da się mnie wpuścić za stery. I że nie jest „aż tak źle” – nawet ostatnio przybiłam z jednym z nich żółwika – to miłe, mówi z uśmiechem.
Na zdjęciach z lotniska – przy śmigle, w kabinie, na tle skrzydeł – połyskuje na nadgarstku bransoletka ze stalowo-srebrnych pereł. Surowa w wyrazie, ale z subtelnym blaskiem – pasuje do otoczenia, w którym liczy się precyzja i szybka reakcja.
Ciszej, wyżej, dalej
Z czasem Jagodę zaczęła wciągać jeszcze inna forma latania. Mniej techniczna, bardziej intuicyjna. Balony – z ich zawodami, zrzutami markerów, nocnymi startami i lądowaniami w polach. Inna dynamika. Inny rytm.
Ale to już zupełnie inna historia.
Jagoda Gancarek przy samolocie AN-2 / fot. Meritano Jewellery
Ten tekst powstał w ramach autorskiego cyklu „Kobiety w lotnictwie”, a Meritano to miejsce, gdzie można mówić o pasji, precyzji i pięknie. I pokazywać kobiety, które naprawdę inspirują.
O pierwszej pilotce z cyklu przeczytasz tutaj - Agata i akrobacja na medal
Więcej takich historii znajdziesz w zakładce Blog oraz na Instagramie lub Facebooku @meritanojewellery
FAQ
Jak zacząć szkolenie lotnicze?
Najlepiej od szybowców – to pozwala nauczyć się podstaw aerodynamiki, pracy w powietrzu i precyzyjnego latania bez silnika. Kolejnym krokiem jest zdobycie licencji samolotowej turystycznej, która otwiera drogę do dalszego szkolenia do licencji zawodowej, a ta daje już możliwości zarobkowego latania.
Jak wygląda gaszenie pożarów z samolotu?
Piloci wykonują serie lotów: start, zrzut wody na linię ognia, lądowanie i tankowanie – nawet kilka razy pod rząd. Zrzuty odbywają się z bardzo małej wysokości, czasem 10–15 metrów nad koronami drzew.
Czy trudno zostać pilotem zawodowym?
Licencja pilota samolotowego zawodowego lub liniowego, wymaga ogromnej determinacji, jednak nie jest to proces dostępny tylko dla wybranych. Droga "od zera do bohatera" czyli od osoby, która nigdy nie nie siedziała w kokpicie do pilota liniowego jest możliwa nawet w Aeroklubie Ziemi Lubuskiej i trwa ok 2,5 roku